Stan pogody

Wyprawa polarna. To brzmi zimno, żeby nie powiedzieć lodowato. Zarówno przy pierwszej wyprawie, jak i tym razem, kiedy mówiłam, gdzie jadę i na ile – większość osób łapała się za głowę, mówiąc (a często wręcz krzycząc): wariatka, zamarzniesz! Być może część z Was ma wizje, że budzimy się tutaj pokryci szronem i szczękając zębami. Rok życia w zamrażarce, omatko! A jak jest w rzeczywistości?

Przed wyjazdem zbierałam podpisy na moich nowych polarnych kaloszach. Kolega podpisał się wraz z „dobrą radą”. Mianowicie napisał mi „unikaj upałów”. Dobry żarcik… tylko, że w sumie to już niestety nie jest żart. 7 lat temu, kiedy przyjechałam tutaj po raz pierwszy, najwyższa temperatura powietrza jaką zanotowaliśmy w ciągu lata, to było 10,9°C. Dni, kiedy było tak ciepło, można było policzyć na palcach jednej ręki. Normalnie, temperatura latem najczęściej wynosiła około 5°C. Dodajcie do tego jeszcze wiatr, który jest tutaj częstym gościem (na końcu tekstu będzie ważna meteorologiczna zależność ;) ). Pamiętam, że na początku wyprawy non-stop było mi zimno i chodziłam po stacji ubrana w 3 polary. Mądrzejsza o tamte doświadczenia (gdyż, jak już wspominałam, teraz jestem starym polarnikiem, hehe ;) ), tym razem zapakowałam stertę wełnianych swetrów, skarpet i dresów. I jeszcze puchową kamizelkę. Oraz mojego cudownego, kolorowego i cieplutkiego onesie jednorożca. I co? Wszystko to leży w szafie, a ja chodzę w krótkich spodenkach – na zewnątrz! Tak, tak. To nie pomyłka. Ostatnimi dniami w teren  wychodzę często w koszulce z krótkim rękawkiem i w krótkich spodenkach. Ja, która należę raczej do tej bardziej zmarzłej grupy społeczeństwa. Mamy tutaj bowiem arktyczne upały, i to dosłownie. Wczoraj wyrównaliśmy rekord w zakresie najwyższej temperatury powietrza, jaką kiedykolwiek zmierzono na stacji w Hornsundzie (czyli od 1978 roku) – temperatura osiągnęła 16,5°C. I to w cieniu, bo przecież czujniki schowane są przed słońcem. Ostatnio prawie codziennie mamy temperatury w okolicach +10°C. Nawet ja biegam po stacji w koszulce i boso. A przedwczoraj, kiedy nie było prawie wiatru i było 15°C, to już w ogóle wszyscy w amoku szukali najlżejszych ciuchów, bo pomimo uchylonych okien (nie możemy ich zostawiać otwartych na oścież, gdyż nikt nie wie, kiedy zajrzy przez takowe biały miś), było tutaj gorąco! Na pomiar temperatury wody w fiordzie szłam w koszulce bez rękawów (wrzucam zdjęcie dowodowe) i uwierzcie, że nie było mi szczególnie zimno.

Koniec świata! Spodenki w Arktyce :O
Brakowało tylko parasoli (bo leżaki mamy, tzn stare polówki :D)

Arktyka się ociepla. Ekspresowo. Na podstawie pomiarów meteorologicznych prowadzonych od niemal pół wieku w Hornsundzie widać, że klimat ociepla się tutaj ponad 6 razy szybciej niż w innych miejscach naszej planety. Nawet ja to widzę, mimo, że minęło tylko 7 lat od mojego poprzedniego zimowania. Oznaki ocieplenia można zaobserwować nie tylko na słupku rtęci – przykładowo, pojawiły się tu muchy. I to nie tylko na stacji, również na naszych lokalnych górskich szczytach, a w niektórych miejscach są ich dosłownie całe chmary!

Poza arktycznymi sierpniowymi upałami (świat się kończy!), większość czerwca i lipca spędziliśmy tonąc we mgle. Ewentualnie w zamgleniu. Do kompletu z mżawkami. Jednym słowem, widoków nie było. Był za to mistyczny mglisty klimat rodem z horrorów ;) W przerwach natomiast, kiedy wychodziło słońce, to dla równowagi wiał taki wiatr, że momentami przesuwało mnie w poziomie. Pogoda hornsundzka. Zwyczajowo, siedząc na kanapie w mesie, można podziwiać widoki po drugiej stronie fiordu (tak na marginesie to uwielbiam ten widok!). Tymczasem, jak dotąd, przez większość czasu mogliśmy oglądać wielką biel. Zupełnie jakby ktoś wykasował drugi brzeg, do tego stopnia, że masz wrażenie, że stacja musi chyba wisieć w jakiejś próżni. Dodatkowo wszystkie te stany pogody potrafią się tutaj zmieniać w błyskawicznym tempie. Świeci słońce i masz piękny widok na góry, a za 15 minut znowu ktoś wyłączył wizję i widać tylko jednorodne białe tło. Taka to hornsundzka aura.

Wielka mglistość. Ktoś wyłączył wizję.
A tak to wygląda, jak jest włączona wizja.

Ciekawe czy pobijemy rekord temperatury tego lata i jaka czeka nas zima? Nasi poprzednicy mieli zarówno gorące lato jak i piękną śnieżną zimę. Nie da się ukryć, że jeśli chodzi o zimę, to bardzo chcielibyśmy zaliczyć powtórkę.

Tymczasem pozdrawiam Was prosto z mojego dyżuru meteo i przypominam:
jak jest ciepło, ale jest wiatr, to jest ZIMNO, a jak jest zimno, ale nie ma wiatru, to jest CIEPŁO.

Podzieliwszy się tą wiedzą tajemną, oddalam się na obserwację z Anną Jurksztowicz nucąc flagowy utwór Meteo Team Hornsund, czyli Stan pogody. Polecam gorrrąco! ;)

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top