Czy wspominałam już, że czas tutaj biegnie inaczej? I bynajmniej wcale nie wolno… mamy tu chyba jakieś zakrzywienie czasoprzestrzeni, bo to JUŻ! Już dzisiaj, za kilka godzin za moim oknem znowu pojawi się nasz „ulubiony” statek – Horyzont II. To znaczy, że dzisiaj cała stacja (nie licząc dyżurnych stacyjnych i meteo, no i mnie :P) grzecznie już śpi, bo jutro czeka nas dłuuugi i intensywny dzień przy rozładunku. Na stacji pełna gotowość bojowa – PTSy i ciągniki zatankowane, śniadanie i obiad w formule „samoobsługowej” przygotowane, podział ról ustalony. Nawet lód wywiało nam z zatoki (a jeszcze wczoraj wszystko było zawalone od Wilczka aż po Baranowskiego, ot arktyczna szybka zmiana sytuacji).
Wydawać by się mogło, że wszystko „dopięte na ostatni guzik” – nic tylko szybko rozładować Horyzonta i już (szczególnie, że tym razem jesteśmy „lżejsi” o 90 ton paliwa, które mieliśmy do wyładowania w czerwcu). To by jednak było zdecydowanie zbyt proste.
W związku z tym, że za jakieś 8-10h Horyzont II zawita do Hornsundu, to najpewniej w tym samym czasie Norwegowie mają przeładowywać swój depozyt paliwa, który stoi na naszym hornsundzkim lądowisku. Tylko oni będą to robić helikopterem, prosto z pokładu Polarsyssela (super wypasionego statku służb Svalbardu). Mieli przypłynąć wczoraj, ale oczywiście wszystko się przesunęła i pojawili się w fiordzie już dzisiaj, ale zamiast działać, to ewidentnie czekają na Horyzonta. Na pokładzie zaś ludzie z Biura Gubernatora, dla których widok pływających po fiordzie, pomarańczowych, ryczących amfibii to niemal jak oglądanie lądowania Sojuza na Księżycu.
![]() |
Horyzont II vs Polarsyssel |
Ja nie wspominam najlepiej mojego poprzedniego jesiennego rozładunku. Wtedy zaliczyliśmy chyba wszystkie „plagi hornsundzkie”: psujące się, palące i tonące PTSy, blokadę lodową na brzegu, łącznie z rekordowym opadem dobowym (ponad 70 mm opadu). Brakowało chyba tylko niedźwiedzi.
Oby teraz obyło się bez takich atrakcji. Trzymajcie kciuki!
0 komentarze:
Prześlij komentarz