Koniec nocy polarnej!

Oficjalnie zakończyła się u nas noc polarna! :)

Dokładnie 12.02.2018, czyli w poniedziałek, mieliśmy wreszcie pierwszy wschód słońca. Co prawda pierwsze promienie słońca zobaczył tylko nasz Oceanograf, który postanowił wdrapać się na Fugla, gdy w tym samym czasie „na dole” szalała mgła i chmury. Jednak prawie 600 m wyżej można było cieszyć się przez chwilę słonkiem, co Łukasz uwiecznił na zdjęciu (patrz poniżej).
Noc polarna towarzyszyła nam przez 3 miesiące – mnie osobiście nie przeszkadzała i generalnie bardzo dobrze się czułam w tym czasie. Jedyny dyskomfort w czasie nocy, jaki odczułam to lekki stres, kiedy zastanawiałam się czy te dwa świecące w ciemności punkciki to oczy lisa czy misia… Zwłaszcza kiedy czasem samotnie trzeba było wybrać się nieopodal Banachówki na pomiar temperatury wody. Poza tym? Szafa gra. Jakaś odmiana, nowe warunki, nowe odczucia. Chociaż nie da się ukryć, że teraz kiedy już o 8 rano jest nieco jaśniej, a o 10 jasno, to jest dużo przyjemniej. Jako nocny marek lubię noc, ale nie oszukujmy się, o ile nie cierpisz na światłowstręt, to  jednak co światło to światło ;) Można już iść na spokojnie tu czy tam, co nie oznacza, że bez czujności (misie potrafią pojawić się zupełnie nieoczekiwanie) i przynajmniej człowiek widzi, czy ta dziwna górka to śnieg czy kupa futra. Wczoraj słońce wyszło już całkiem na dobre i można było sobie przypomnieć, co to znaczy być oślepionym słońcem. Oczywiście pokuśtykałam (tak, tak...) by uwiecznić ten widok:
Wracając jeszcze do nocy, to generalnie wydaje mi się, że nasza ekipa dosyć dobrze zniosła te 3 miesiące ciemności. Chociaż nie wszystkim była ona tak obojętna jak mnie. Niektórym trochę doskwierał brak światła (trudno to opisać, ale po prostu było im z tym „źle”), inni zdecydowanie więcej spali i mieli mniej energii. Nikt „nie zwariował”… to stwierdzenie może wydawać się wam śmieszne, ale rzadko, bo rzadko, ale zdarzało się, że niektórzy zimownicy psychicznie bardzo źle znosili ten okres. Stąd też w zasobach stacyjnego ambulatorium mamy leki np. na łagodzenie stanów lękowych itp. Cytując Grę o Tron "Because the night is dark and full of terrors"...
Teraz przed nami całkiem „normalny” okres. Normalny w takim sensie, że będziemy mieć podział na dzień i noc, chociaż ten pierwszy szybko będzie przejmował kontrolę nad drugim. Dnia będzie nam teraz sukcesywnie przybywać aż do ok. 21 kwietnia, kiedy znowu zapanuje dzień polarny i ciemności trzeba będzie szukać za pomocą grubych rolet albo na dnie szafy.
Teraz z jednej strony cieszymy się promieniami słońca, a z drugiej możemy jeszcze podziwiać nocne zorze. Kilka dni temu była naprawdę piękna zorza i wreszcie udało mi się zrobić jakieś przyzwoite zdjęcia (to też trochę zasługa Asi, która pożyczyła mi swój szerokokątny i jasny obiektyw), efekty poniżej:
 

 

CONVERSATION

2 komentarze:

  1. Niezła zorza! Czytam i czytam - ależ mrocznie. Jak w Fortitude! Uściski z Różanej - Ola :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I straszno i śmieszno ;) Ale przypomniałaś mi o Fortitude! Idę zaraz zorganizować oglądanie, bo przecież jeszcze nie widzieliśmy ani jednego odcinka! Ściski z północy! :)

      Usuń

Back
to top