Arktyka = zimno?

Nie wiem jak tam u Was, ale słyszałam, że Polska znalazła się w "okowach mrozu" i młodzież nie pamiętająca zimy stulecia z trwogą obserwuje obniżający się słupek rtęci w termometrze, tudzież stuka z niepokojem w elektroniczną stację pogodową wskazującą liczby daleko na minusie. Nie to, żebym ja pamiętała zimę stulecia, ale znam kogoś kto pamięta ;P
Być może walcząc z falą mrozów z otuchą myślicie sobie: Matko! Taki mróz u nas, to co to dopiero musi być na Spitsbergenie u Anuli! Dobrze, że nas tam nie ma! Uff, uff…
Tymczasem powiem wam, że… do nas (na Spitsbergen znaczy się) te mrozy na szczęście jeszcze nie dotarły :P Tak się składa, że u mnie za oknem jest właśnie +1,5°C i leje się woda. Z nieba. Co oznacza, że znowu zmyje nam resztki śniegu z moreny i trzeba będzie kombinować, żeby przejechać skuterem. Jak ci nie wywieje śniegu, to ci zmyje deszczem. Taka to arktyczna zima właśnie...
Za to fiord wyrabia co chce. Wczoraj dopchało z południa tyle lodu, że chyba pół fiordu było zawalone, a gdybyście chcieli wiedzieć, to nasz fiord ma ok. 8 km szerokości. Także dużo lodu :) Tymczasem dzisiaj rano otwieram oczka i przecieram je z wrażenia, bo po 4 km lodu ani śladu. Fale za to miotają growlerami wielkości PTSa na lewo i prawo. Fotki w załączeniu. Aha, te bryły lodu naprawdę są takie niesamowicie niebieskie – to aż kłuje w oczy jak się na nie patrzy i zupełnie nie trzeba tego kolorować w fotoszopie. Serio.

Jak widzicie, jeśli mieliście w głowie wizję, że deski w stacji trzeszczą od ściskających je arktycznych mrozów to byliście w błędzie! Aktualnie bardziej niż futro przydałby się dobry parasol – paradoksalnie, żadnego nie ma na stacji :) bo po co komu parasol w Arktyce? Taki to srogi klimat ma nasz Hornsund. Prognozy długoterminowe straszą co prawda, że może być uwaga… -16°C – ale kto by tam wierzył długoterminowym? Na pewno nie ja ;)
Niezachęcającą pogodę wykorzystuję na dalsze doprowadzanie kolana do porządku – ostatnio galopuje stacyjnymi korytarzami o kulach [wreszcie mam 4 nogi! Haaa! :D], żeby nie używać tej mojej nóżki co to jest „bardziej”, co by kolano wróciło do normy, a ja do normalnego człeko-chodu. Się zobaczy. W czwartek planuję cud hornsundzki - odrzucę kulę i pójdę przed siebie.
Zakańczam muzycznie - strasznie dużo piosenek z deszczem w tytule pcha się do głowy, ale na dzisiejszą aurę chyba najlepiej pasuje stary klasyk B.J. Thomas i jego  „Raindrops Keep Fallin' On My Head” zwłaszcza, że jak wychodziłam z pokoju to akurat nakapało mi na głowę (jednak dach trochę cieknie), ale nie ma co narzekać :) To siup:
 

CONVERSATION

1 komentarze:

  1. krowex! powoli uzupełniam przeglad twych postów - nie mogę się oprzeć tym obrazem a)ice b)cold c)ocean d)cold e)ice. i don't know if i would actually survive it, but i often imagine life in such a landscape. i think it's the promise of thick jumpers, endless cups of hot tea/chocolate/coffee/soup whatever and watching the world outside... pozdrawiam z wręcz tropikalnego Melbourne (16 stopni i deszcz).

    OdpowiedzUsuń

Back
to top