Między nocą, a dniem

Makowiecki Band śpiewał kiedyś „Między nocą a dniem, nagle zatrzymałem się”. Tak samo i my – aktualnie utknęliśmy między dniem polarnym, a nocą polarną. Można powiedzieć, że teraz przez chwilę będzie „normalnie”. Normalnie to znaczy, że będzie podobnie jak w Polsce: jasno w ciągu dnia i ciemno w nocy. Mi akurat światło dzienne zupełnie nie przeszkadza w spaniu i rzadko zaciągam roletę, ale dla niektórych to spore utrudnienie w codziennym funkcjonowaniu. Właśnie dlatego w stacyjnych oknach mamy rolety, które pozwalają uzyskać absolutną ciemność w naszych polarnych pieczarach (tzn. pokojach ;P). Chyba, że ma się akurat nieco rozwaloną roletę i zaciemnić się nie da – tak jest w mojej pieczarze, hehe. Także dobrze, że mnie akurat to nie przeszkadza :)

Dopiero co skończył się „dzień”, a „noc” trwa już około 7 godzin. Z każdym dniem będzie jej przybywać  - średnio po około. 15 minut na dobę. I tak aż do 30 października, kiedy zacznie się u nas oficjalnie noc polarna. Wtedy to już naprawdę będzie czarno w nocy, bo teraz jest po prostu zdecydowanie ciemniej (taki mocny zmierzch). Nawet zaczęliśmy już włączać zewnętrzne oświetlenie. W pokoju wreszcie świecą mi lampki (wcześniej nie dawałyby żadnego efektu), więc zrobiło się klimatycznie. W sumie to śmieszne uczucie, kiedy po prawie trzech miesiącach jasności nagle się orientujesz, że jest tak jakoś… ciemno :) Kilka dni temu ze zdumieniem odkryłam też, że na Banachówce świeci lampa! Jakby nie patrzeć, zawsze to jakaś nowość…

Nadciągają ciemności, a to znaczy, że również wkrótce można będzie zacząć polować na gwiazdy i… zorze :) Już nie mogę się doczekać!


CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top