Koniec lata...

Wczoraj o 16:39 Horyzont II wypłynął z portu w Gdyni. To nieuchronny znak, że lato w Hornsundzie dobiega końca. Oznacza to też, że wkrótce zostaniemy na stacji sami...
W związku z powyższym, ostatnie dni mijają nam głównie na przygotowaniu do rozładunku, ale też załadunku. Wraz ze statkiem przypłyną nasze zapasy, a odpłyną m.in. sprzęt pomiarowy, który służył w czasie letnich pomiarów, różnego rodzaju sprzęty do naprawy/homologacji, rzeczy letników, ekip badawczych czy... śmieci. Tak, tak, śmieci też - w końcu produkujemy ich sporo. Mamy co prawda spalarkę, ale elektrośmieci, szkło, metal czy aluminium trzeba utylizować w inny sposób. Te rzeczy pakowane są w beczki (po uprzednim tłuczeniu, zgniataniu i ogólnym zmniejszaniu objętości), które płyną potem do Longyearbyen. Pakujemy więc kolejne palety, ważymy, mierzymy, przygotowujemy specyfikacje i powoli zwozimy wszystko pod Banachówkę.
Jeśli wszystko pójdzie gładko, Horyzont zawita do nas już 14 września. Z jednej strony radość - przypłyną świeże warzywa i owoce oraz nasze paczki (bo przecież jeszcze tyle rzeczy, by się przydało ;P). Z drugiej trochę smutno - opuszczą nas letnicy, z którymi się zżyliśmy oraz większość badaczy. Z trzeciej strony (ha! :) ) wreszcie będzie trochę spokoju i więcej czasu na swoje sprawy (tzn. tak mówią ;) ).
Wracając do rozładunku/załadunku - jeden mamy już za sobą, wiemy więc, co i jak. Ostatnio poszło nam całkiem sprawnie. Należy jednak pamiętać, że mieliśmy 24 h dzień i trafiła nam się super pogoda. Super w tym przypadku oznacza spokojną wodę bez fal i lodu. To dość istotne kiedy ze statku na amfibię opuszcza się pół tonową paletę.
Właśnie, a jak w ogóle wygląda tutaj rozładunek?
Na początek - świat w liczbach, czyli odrobinę statystyk z naszego lipcowego rozładunku:
  • 30 ton - tyle ważył nasz cały ładunek w lipcu
  • 38 - tyle było palet (tak po 1,5 m wysokości, średnio ok. 500 kg jedna)
  • 1190 kg świeżych warzyw i owoców 
  • ponad 90 paczek luzem - od takich małych po kilkumetrowe (np. bela z geowłókniną)
  • 61 kg leków do ambulatorium (jako, że opiekuje się ambulatorium, to trochę mi zajęło, żeby to rozpakować)
  • 94 kg - tyle ważyły wszystkie moje rzeczy :) dodam, że to i tak dość skromny wynik - niektórzy mieli nawet 230 kg :P
Jak to wszystko przenieść ze statku na ląd? Pamiętajcie, że nie mamy tu portu, kei ani nawet pomostu. Ale mamy 2 pomarańczowe PTSy, made in ZSRR :) PTS czyli pławajuszczij transportior sriednij - średni transporter pływający (tudzież Pojazd Szybko Tonący ;) Owe pomarańczowe rumaki, powożone przez naszych dzielnych czołgistów, w asyście pontonu (w razie gdyby jednak postanowiły nagle zatonąć, hehe) kursują na zmianę: stacja - statek. W czasie kiedy jeden jest na wodzie, drugi stoi na naszym "podwórku" przed halą i jest rozładowywany za pomocą HDSa, czyli ciągnika z hydraulicznym dźwigiem samochodowym. HDS ściąga z PTS palety i inne paki, które następnie przejmuje ciągnik z widłami i zawozi do hali. Tam z kolei paletę przejmujemy za pomocą... paleciaka :) czyli wózka do palet i czym prędzej ustawiamy w wolnym miejscu. Wolne zasoby ludzkie rozpakowują kolejne palety roznosząc rzeczy do magazynów (to trwa z dobry tydzień). I tak cały dzień... albo dwa, w zależności ile jest rzeczy i jakie warunki panują. W tym czasie zdarzają się też akcje specjalne - np. mrożonki, które trzeba jak najszybciej przetransportować z chłodni na statku do naszych chłodni. Wtedy wszyscy rzucają wszystko i kilogramy mięsa wędrują wężykiem do zamrażarek. Żeby wam to trochę zwizualizować, poniżej moja kolejna mega-produkcja filmowa z naszego lipcowego rozładunku:



Tak naprawdę z całej tej operacji najtrudniejsza jest faza "wodna". Jeśli jest super pogoda - to idzie całkiem sprawnie (chyba, że na statku trafi się nieszczególnie zdolny operator dźwigu, który zrzuca palety na ludzi... tak było ostatnio). Problemy pojawiają się w chwili, kiedy są duże fale i PTS raz jest 2 m wyżej, a raz 2 m niżej w stosunku do statku (plus ten operator dźwigu)... Pamiętajcie, że rozładunek Horyzonta obejmuje też ludzi. Oznacza to, że musisz zejść po wątłej drabince na ponton, który lata (albo w drugą stronę). Przy dużej fali podobno w sumie wszystko lata i nieraz trzeba prawie skakać. Wesoło :P
Także trzymajcie kciuki za spokojne morze!

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top